Własnie przeczytałam kolejny wpis Piotra Peszko:
http://blog.2edu.pl/2013/12/jak-zameczyc-karpia-podpowiada-zycie-szkoly.html
Najpierw czytałam z niedowierzaniem, potem z przerażeniem. Nie dlatego że nie wiem, jak wygląda zabijanie karpia, czy innych zwierząt. Też jestem mięsożercą i wiem, jak to funkcjonuje. To co mnie przeraziło, to pomysły autorki i opublikowanie ich, ba namawianie rodziców i nauczycieli do pokazywania dzieciom, jak (za)męczyć zwierzęta. Nie mieści mi się w głowie, jak można to w ogóle opublikować???!!! Czy w wydawnictwie, które do tej pory uważałam za dość dobre, wszyscy nagle ogłupieli i dopuścili do druku takie idiotyczne i niedorzeczne brednie niespełnionej autorki?! Czy ta pani nie zastanowiła się, jakie skutki będą miały takie eksperymenty na małe dzieci (mam tu na myśli szkołę podstawową klasy 1-3)??? Sama jestem mamą 2 dzieci, które będąc w wieku wczesnoszkolnym bardzo przeżyły pierwsze Święta z pływającym karpiem w wannie. Były rozpacz, łzy, błaganie o niezabijanie rybki z wanny. Miało to miejsce pierwszy i ostatni raz, kiedy karp pływał w domowej wannie. Dzieci zawsze uczyłam, że nie wolno męczyć zwierząt, dokuczać im, ani eksperymentować z nimi. W moim domu zawsze były jakieś psy i koty i nie wyobrażam sobie, żebym razem z dziećmi eksperymentowała z przyduszaniem psa/kota i sprawdzaniem, czy jeszcze oddycha. To, co proponuje autorka to namawianie do przemocy i torturowania żywych zwierząt. A może następnym razem dzieci spróbują "zbadać" nie tylko wielkanocnego kurczaka czy baranka, ale bezdomnego kota lub psa?! Pozostaje mi tylko żywić nadzieję, że odpowiednie instytucje zainteresują się tą publikacją i wyciągną odpowiednie konsekwencje wobec autorki.
http://blog.2edu.pl/2013/12/jak-zameczyc-karpia-podpowiada-zycie-szkoly.html
Najpierw czytałam z niedowierzaniem, potem z przerażeniem. Nie dlatego że nie wiem, jak wygląda zabijanie karpia, czy innych zwierząt. Też jestem mięsożercą i wiem, jak to funkcjonuje. To co mnie przeraziło, to pomysły autorki i opublikowanie ich, ba namawianie rodziców i nauczycieli do pokazywania dzieciom, jak (za)męczyć zwierzęta. Nie mieści mi się w głowie, jak można to w ogóle opublikować???!!! Czy w wydawnictwie, które do tej pory uważałam za dość dobre, wszyscy nagle ogłupieli i dopuścili do druku takie idiotyczne i niedorzeczne brednie niespełnionej autorki?! Czy ta pani nie zastanowiła się, jakie skutki będą miały takie eksperymenty na małe dzieci (mam tu na myśli szkołę podstawową klasy 1-3)??? Sama jestem mamą 2 dzieci, które będąc w wieku wczesnoszkolnym bardzo przeżyły pierwsze Święta z pływającym karpiem w wannie. Były rozpacz, łzy, błaganie o niezabijanie rybki z wanny. Miało to miejsce pierwszy i ostatni raz, kiedy karp pływał w domowej wannie. Dzieci zawsze uczyłam, że nie wolno męczyć zwierząt, dokuczać im, ani eksperymentować z nimi. W moim domu zawsze były jakieś psy i koty i nie wyobrażam sobie, żebym razem z dziećmi eksperymentowała z przyduszaniem psa/kota i sprawdzaniem, czy jeszcze oddycha. To, co proponuje autorka to namawianie do przemocy i torturowania żywych zwierząt. A może następnym razem dzieci spróbują "zbadać" nie tylko wielkanocnego kurczaka czy baranka, ale bezdomnego kota lub psa?! Pozostaje mi tylko żywić nadzieję, że odpowiednie instytucje zainteresują się tą publikacją i wyciągną odpowiednie konsekwencje wobec autorki.