Co i rusz przetacza się w różnych mediach i na różnych portalach dyskusja o cyfrowych podręcznikach. Jakie będą, do czego, na jaki sprzęt, na jaki system itd. itp.
A mnie nurtują właściwie dwa aspekty cyfrowych podręczników.
Po pierwsze
Czy nauczyciele będą mieli na czym korzystać z tych cyfrowych podręczników? Patrząc na sprzęt jakim dysponują szkoły i jak jest on nieefektywnie (lub tylko na lekcjach informatyki) wykorzystywany, zakładając, że w ogóle jest takowy, nie widzę tego optymistycznie. Ba, ja wcale tego nie widzę. A jeśli nawet mamy taki sprzęt w szkole w sali komputerowej i już się do niej dostaniemy po drodzepokonując wszelkie przeszkody i kłody rzucane pod nogi, to co się okazuje? Ano na 20 komputerów, jak się chce wszystkie uruchomić, bo tyle liczy akurat grupa i zachciało mi się ćwiczeń, gdzie każy uczeń pracuje przy jednym stanowisku - taka fanaberia moja, to chodzi albo jedna połowa albo druga. Wszystkie na raz za nic nie chcą działać :( I jak tu zrobić ćwiczenie? Do tego internet, który chodzi jak mucha w przysłowiowej smole. No cóż, cyfrowa szkoła XXI wieku.
Jest też inne rozwiązanie problemów techniczno- sprzętowych. Przynoszę na lekcje raz na jakiś czas własnego laptopa i własny modemzmobilnym netem. Tylko dlaczego mam cały czas dofinansowywać polską oświatę? Do klasy zakupiląm także taki banalny sprzęt jak gąbka do tablicy suchościeralnej i pisaki, które chowam i zamykam na klucz po lekcjach, bo szkoły nie stać na zakup podstawowych rzeczy, nawet na papier toaletowy i mydło.
Po drugie
Widzę, w jaki sposób nauczyciele (przepraszam za uogólnienie) podchodzą do nowinek technicznych i jak boją się, nie wiedzą, nie potrafią, nie chcą itd.( tu proszę sobie wstawić dowolny czasownik) wykorzystywać
nowych technologii na swoich lekcjach. Niektórzy nawet nie odberają poczty mailowej po kilka tygodni, miesięcy,a nawet lat (tak, tak lat - to nie pomyłka). To akurat mogę opisać z własnego doświadczenia zawodowego, gdzie po wysłaniu zaproszeń drogą mailową na konfrencję metodyczną prosiłam o potwierdzenie otrzymania maila i dostałam je po 2 latach od momentu wysłania :) Jest pewnie ekstremalny przypadek, ale jednak zdarza się tak dość często i to nie w przypadku jednej osoby.
Jestem jak najbardziej za cyfrowymi podręcznikami, ale jednocześnie jestem pełna obawa, czy będą one mądrze wykorzystywane. Poza tym czas isć z duchem czasu i wprowadzić odrobinę autentycznej nowości do polskich szkół.
A mnie nurtują właściwie dwa aspekty cyfrowych podręczników.
Po pierwsze
Czy nauczyciele będą mieli na czym korzystać z tych cyfrowych podręczników? Patrząc na sprzęt jakim dysponują szkoły i jak jest on nieefektywnie (lub tylko na lekcjach informatyki) wykorzystywany, zakładając, że w ogóle jest takowy, nie widzę tego optymistycznie. Ba, ja wcale tego nie widzę. A jeśli nawet mamy taki sprzęt w szkole w sali komputerowej i już się do niej dostaniemy po drodzepokonując wszelkie przeszkody i kłody rzucane pod nogi, to co się okazuje? Ano na 20 komputerów, jak się chce wszystkie uruchomić, bo tyle liczy akurat grupa i zachciało mi się ćwiczeń, gdzie każy uczeń pracuje przy jednym stanowisku - taka fanaberia moja, to chodzi albo jedna połowa albo druga. Wszystkie na raz za nic nie chcą działać :( I jak tu zrobić ćwiczenie? Do tego internet, który chodzi jak mucha w przysłowiowej smole. No cóż, cyfrowa szkoła XXI wieku.
Jest też inne rozwiązanie problemów techniczno- sprzętowych. Przynoszę na lekcje raz na jakiś czas własnego laptopa i własny modemzmobilnym netem. Tylko dlaczego mam cały czas dofinansowywać polską oświatę? Do klasy zakupiląm także taki banalny sprzęt jak gąbka do tablicy suchościeralnej i pisaki, które chowam i zamykam na klucz po lekcjach, bo szkoły nie stać na zakup podstawowych rzeczy, nawet na papier toaletowy i mydło.
Po drugie
Widzę, w jaki sposób nauczyciele (przepraszam za uogólnienie) podchodzą do nowinek technicznych i jak boją się, nie wiedzą, nie potrafią, nie chcą itd.( tu proszę sobie wstawić dowolny czasownik) wykorzystywać
nowych technologii na swoich lekcjach. Niektórzy nawet nie odberają poczty mailowej po kilka tygodni, miesięcy,a nawet lat (tak, tak lat - to nie pomyłka). To akurat mogę opisać z własnego doświadczenia zawodowego, gdzie po wysłaniu zaproszeń drogą mailową na konfrencję metodyczną prosiłam o potwierdzenie otrzymania maila i dostałam je po 2 latach od momentu wysłania :) Jest pewnie ekstremalny przypadek, ale jednak zdarza się tak dość często i to nie w przypadku jednej osoby.
Jestem jak najbardziej za cyfrowymi podręcznikami, ale jednocześnie jestem pełna obawa, czy będą one mądrze wykorzystywane. Poza tym czas isć z duchem czasu i wprowadzić odrobinę autentycznej nowości do polskich szkół.
Komentarze
Prześlij komentarz